Czy mikropęknięcia lakieru mogą stanowić ognisko korozji?
Korozja metalowej karoserii samochodu polega na powstawaniu ubytków, głównie na skutek reakcji z niekorzystnymi czynnikami środowiskowymi. Przyjmuje postać lokalnych wżerów o różnej wielkości i głębokości albo szczelin korozyjnych, na które narażone są miejsca łączenia metalowych powierzchni.
A co tak konkretnie wywołuje korozję? Oto lista przyczyn, z jakimi spotykamy się najczęściej:
- kwaśne deszcze,
- żywice drzew,
- ptasie odchody,
- insekty rozbijające się na karoserii,
- roztwory alkaliczne, jak wapno czy cement,
- zbyt ostre środki myjące,
- zanieczyszczenia powietrza,
- kamienie, żwir i piach,
- sól drogowa.
Należałoby zatem wyciągnąć z tego dwa wnioski. Pierwszy, że właściwa troska o czystość samochodu zmniejsza ryzyko korozji. Drugi, że samo mycie karoserii naszego auta to jednak za mało. Przed korozją trzeba się zabezpieczać.
Od mikropęknięcia lakieru do ogniska korozji
Współczesne samochody posiadają fabryczne zabezpieczenia antykorozyjne, które teoretycznie nie wymagają dodatkowych zabiegów. Do czasu. Każda powłoka antykorozyjna ma bowiem porowatą postać, więc wcześniej czy później pojawią się na niej mikropęknięcia. A od mikropęknięcia do rdzawego wżeru droga może być krótsza, niż nam się wydaje. Dlatego tak ważna jest konserwacja karoserii środkami antykorozyjnymi najwyższej jakości. Szczególnie przed nadejściem zimy.
A co jeżeli mikropęknięcia czy inne ubytki już się pojawiły? Albo nawet dostrzegamy już gdzieś rdzawy kolor na karoserii? Na szczęście nie oznacza to wyroku dla naszego pojazdu. O ile tylko szybko zareagujemy, używając odpowiednich preparatów. Dostępne są bowiem środki, które zatrzymują rozwój korozji, wypełniając jednocześnie ubytki w lakierze, do których wcześniej dostawała się woda i zanieczyszczenia. Przy czym, tak jak w przypadku innych działań konserwacyjnych, musimy pamiętać o okresowym ponawianiu tych zabiegów.